sobota, 14 czerwca 2014

Wprowadzenie

16 lat temu ...
- Ciociu, kiedy mamusia po mnie przyjdzie? - Pytała mała Jasmine siadając na kolanach opiekunki. Zawiesiła swoje malutkie rączki na karku kobiety, a ta objęła ją w pasie przyciągając bliżej siebie. Kobieta długo zastanawiała się nad odpowiedzią wzdychając głęboko, ale w końcu się przełamała.
- Wiesz skarbie, nie wiem. Wkrótce przyjdzie. - Uśmiechnęła się blado kobieta. Cóż nie była w stanie powiedzieć pięciolatce, że jej mama już nie wróci...
- Bo ja już nie chce tu być - ciągnęła dalej rozmowę Jasmine.
- Ale dlaczego? Jest ci aż tak źle? - zmartwiła się na słowa dziewczynki. Jako opiekunka musi zapewnić dzieciom żeby w sierocińcu czuły się jak najlepiej. Jak w prawdziwym domu.
- Nie, ale ten chłopczyk Justin w ogóle nie chce się ze mną bawić lalkami. - skarżyła się mała.
Kobieta lekko zachichotała widząc śmieszą sytuację, która jednak dla dziewczynki była dość poważna i napięta.
- Słoneczko, na pewno się dogadacie. - pogładziła uspokajająco policzki dziewczynki - A teraz zmykaj już spać, bo rano trzeba wstać.
Jasmine posłusznie posyłając ostatni słodki uśmieszek pobiegła do swojego pokoju.
***
8 lat temu ...
- Boże Justin, czemu ty zawsze musisz ruszać moje rzeczy?! - krzyczałam jak opętana ponownie nie mogąc znaleźć swojej pomadki. Przewracałam wszystkim co było w pobliżu i nigdzie jej nie było. Na pewno Justin grzebał mi w rzeczach i ją wziął żeby zrobić mi na złość.
- Nic ci nie ruszam. Znowu coś zgubiłaś i tyle. - Tłumaczył się podnosząc głowę spod poduszki.
- Nie zgubiłam! Oddawaj póki proszę po grzeczności! - podniosłam ton przybliżając się bliżej niego. Patrzyłam na jego słodką twarz ze złością i pogardą. Może i jest całkiem ładny, ale to nie zmienia faktu, że ma mi oddać pomadkę.
- Ale ja nie mam! -podniósł się zdenerwowany z łóżka stając przede mną. Miał rozczochrane włosy i zaspane oczy jak po całonocnej imprezie. Wyglądał dosłownie jak cień człowieka.- Idź do łazienki, Sherlocku. - wysyczał wskazując palcem na drzwi łazienki.
Spojrzałam w kierunku łazienki po czym z powrotem przeniosłam wzrok na Justina. Patrzył się na mnie jak na idiotkę ironicznie się uśmiechając. Odwróciłam się na pięcie i ruszy w kierunku łazienki. Nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi do toalety. Jednak zerknęłam na moment na cwany uśmieszek Justina. Przewróciłam teatralnie oczami i popchnęłam szerzej drzwi wchodząc do środka. Od razu spojrzałam na lustro i półeczkę pod nim. Momentalnie zrobiło mi się strasznie głupio osądzając o kradzież Justina. Podeszłam bliżej upewniając się, że to na pewno pomadka, której szukałam i wiem jedno. Niesłusznie osądziłam Jusa o to że ją zabrał. Chwyciłam ją w rękę i ponownie weszłam do pokoju, na którego środku stał Justin z założonymi rękami.
- Należą mi się chyba przeprosiny. - powiedział dumnie się uśmiechając.
- Chciałbyś ! - warknęłam.
- A żebyś wiedziała, że chce.
- Niech ci będzie: Przepraszam. - przeprosiłam odstawiając pomadkę na szafkę nocną.
***
 5 lat temu...
Tej nocy nie mogłam zasnąć. Nie dosyć, że na zewnątrz szalała burza to strasznie przejmowałam się tym że to ostatnia noc spędzona w Domu Dziecka. Jutro poznam moją nową rodzinę, państwa Smith. Rozmawiałam, spędziłam z nimi kilka chwil i wydali się naprawdę mili, ale to nie zmienia faktu, że nie chce stąd wyjeżdżać. Nie chcę zostawiać Miley i Justina. Tym bardziej, że przez ostatnie trzy lata sporo się między nami zmieniło. Polubiłam go bardziej niż kiedykolwiek, a nawet mogę powiedzieć, że się w nim zakochałam.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i na moment spojrzałam na śpiącego Justina. Skryłam twarz w dłoniach i zaczęłam cicho szlochać co obudziło najwidoczniej szatyna.
- Czemu płaczesz ? - zapytał przecierając zaspane oczy.
- Nie chcę wyjeżdżać. - wybełkotałam.
- Trochę tego nie rozumiem. W końcu zyskasz rodzinę, nie cieszy cię to ? - podszedł do moje łóżka kucając blisko moich kolan. 
- Nie chodzi o to. Ja po prostu lubię cię i.. - zacięłam się rozmyślając czy powinnam to powiedzieć. - i to bardzo. - odsłoniłam twarz patrząc prostu w jego śliczne brązowe oczy. 
- Bo widzisz... - podrapał się po karku - Też cię lubię i to nawet bardziej niż sobie wyobrażasz. - wyszeptał wręcz niesłyszalnie łapiąc mój podbródek jednocześnie przybliżając moją twarz blisko swojej. Przerzucił kilka razy wzrok z moich oczu na usta aż w końcu złączył nasze wargi. Justin musnął je delikatnie, obejmując mnie jedną dłonią w tali i pochylając tak, że wylądowałam na łóżku. Jego dłoń sunęła się po moim boku aż dotarła do zakończenia koszulki. Włożył pod nią palce, masując nagą skórą. Chwycił za rogi bluzki od piżamy i pociągnął ją w górę pozbywając się jej. Czułam jak rumienię się ze wstydu. Justin na szczęście nie mógł ich zauważyć z powodu otaczającej nas ciemności i zaczął całować mnie po szyi. Owinęłam nogami jego biodra i zaczęłam stopami zsuwać jego bokserki. Po chwili udało mi się ich pozbyć. Na skórze wyczułam jego uśmiech. Podniósł się ostrożnie i sprawnym ruchem ręki zdjął ze mnie majtki. Przygryzłam wargę, patrząc na niego. Znów się nade mną pochylił i szepnął seksownym głosem:
- Kocham cię - delikatnie przygryzł płatek mojego ucha, rozsuwając kolanami moje nogi i już po chwili poczułam ból, który z każdym momentem przemieniał się w przyjemność.

To były ostatnie godziny spędzone z Justinem, bo już następnego dnia byłam w drodze do nowej rodziny.
Mojej rodziny...
_________________
Po wielu próbach, w końcu możemy Was przywitać na tym blogu. Mamy nadzieje, że historia Was zaciekawi, bo osobiście uważamy, że dość oryginalna. 
Nie przewidujemy daty opublikowanie pierwszego rozdziału, aczkolwiek mieszkamy troszkę daleko od siebie i nie mamy możliwości częstego spotykania się, a chcemy pisać to o wspólnych siłach. Jednak postaramy się szybko to napisać.
Pozdrawiamy;
a&ż

Translate

Szablon by Selly